Trudny egzamin... na instruktora.
Jak donosi opolskie wydanie Gazeta.pl kandydaci skarżyli się na niewłaściwe a wręcz nieuczciwe zachowanie egzaminatorów: "Egzamin był tendencyjny, z naciskiem, żeby nikt nie zda... Zostaliśmy potraktowani jak stado baranów, które przyszło prosto z ulicy i chce zostać instruktorami" . Gdzie leży prawda? Czy faktycznie zakres materiału wymaganego przez komisję był zbyt szeroki czy przygotowanie kandydatów było zbyt słabe?W rozmowie z Rzecznikiem prasowym Wojewody Opolskiego Jackiem Szopińskim dowiedzieliśmy się, iż do dnia dzisiejszego nie wpłynęło do Urzędu jakiekolwiek pismo w tej sprawie, choć w przytaczanym artykule kandydaci na instruktorów deklarują jego złożenie. Jak deklaruje, prześledził sprawę - a w tym protokół z egzaminu, prawie połowa kandydatów nie zaliczyła testu teoretycznego. Wielu kandydatów nie zaliczyło również praktycznej części egzaminu w ruchu drogowym. W ocenie Fundacji tym bardziej to niepokojące biorąc pod uwagę, że ta część egzaminu jest praktycznie identyczna z egzaminem dla kandydatów na kierowców.
Oczekujemy na rozwój wydarzeń i z całą pewnością również my nie pozostawimy tej sprawy bez wyjaśnienia, jednak już dziś osobom zainteresowanym systemem kształcenia kierowców poddajemy pod rozważanie naszą konstatację:
Polska wydaje ogromne środki na kampanie zmierzające do szeroko rozumianej poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. Są to zarówno środki budżetu centralnego, regionalnego i samorządowego a także środki pozyskiwane przez liczne organizacje pozarządowe, których celami statutowymi jest poprawa BRD. Jednocześnie z jakiegoś powodu zapomina się o starym polskim przysłowiu „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. A to właśnie w systemie szkolenia kierowców należy doszukiwać się wielu przyczyn niskiego stanu bezpieczeństwa na naszych drogach.
Zmienione 2 lata temu przepisy regulujące kryteria dostępu do zawodu instruktora nauki jazdy otworzyły dostęp do wykonywania tego trudnego i bardzo odpowiedzialnego zawodu dla praktycznie każdego obywatela.
Dziś aby zostać instruktorem wystarczy ukończyć szkołę podstawową oraz posiadać uprawnienia do prowadzenia pojazdu od 2 lat. Oznacza to, że dwudziestolatek, który nie ma większych „zatargów z prawem”, po ukończeniu kursu kwalifikacyjnego i zdaniu egzaminu państwowego może rozpocząć nauczanie. Otrzymuje prawo do wykładania i interpretowania prawa. Bo Prawo o ruchu drogowym to PRAWO. Tak jak Prawo karne, Prawo administracyjne… Otrzymując uprawnienia może prowadzić wykłady z prawa (o ruchu drogowym, o kierujących, o znakach i sygnałach..etc. ) a co więcej - staje się autorytetem i wykładnią prawa dla kandydatów na kierowców. Warto zadać sobie pytanie, czy – nawet bardzo ambitny - 20latek może być przygotowany merytorycznie do tak odpowiedzialnego zadania? A co z metodyką i doświadczeniem pedagogicznym? A przecież w kursach nauki jazdy biorą udział ludzie o bardzo różnym wieku – od 14 do 60..70 lat, ludzie o bardzo różnych charakterach, kompetencjach intelektualnych i predyspozycjach. Nierzadko są to osoby z niepełnosprawnościami. I dla tych wszystkich ludzi łącznie, podczas zajęć teoretycznych oraz dla każdego z osobne, podczas zajęć praktycznych, ten dwudziestolatek staje się autorytetem, przewodnikiem, nauczycielem. Aby dzieci w przedszkolu uczyć liczyć do dziesięciu, malować czy śpiewać piosenki należy posiadać kilkuletnie przygotowanie oraz praktykę.
Kandydata na instruktora nikt nie sprawdza ile kilometrów w życiu przejechał, czy w ogóle w czasie tych 2 lat od zdobycia Prawa jazdy jeździł samochodem. Co więcej, podczas kursu na instruktora, realizowanego często w prywatnym, komercyjnych ośrodku, kandydat odbywa jedynie 4h zajęć z pedagogiki, 10h z psychologii i 50h z metodyki nauczania. Pozostałe z 130h to prawo o ruchu drogowym, technika , obsługa pojazdy itp. W ramach praktycznej nauki obywa 80h obserwacji prowadzenia zajęć praktycznych, prowadzi pod nadzorem prezentacje i uczestniczy w wykładach. Ma co prawda okazję rozszerzyć swoje doświadczenia za kierownicą o 5h zajęć z doskonalenia techniki jazdy, jednak to wyłącznie 5 godzin praktycznej jazdy i trudno w tej sytuacji mówić o nabyciu wystarczających umiejętności dla siebie a co dopiero mówić o uzyskaniu kompetencji do uczenia prawidłowych zachowań za kierownicą. Ten obowiązkowy, ale trzeba przyznać skromy proces szkolenia, ma dać gwarancję, że z młodego człowieka powstanie doświadczony, odpowiedzialny i skuteczny instruktor. Człowiek, który stoi również na straży ich zdrowia i życia innych drugiego człowieka, gdy podczas zajęć praktycznych włącza się z kursantem w ruch drogowy. Wkłada do ręki kandydata na kierowcę - choć pod własnym, ale faktycznie bardzo ograniczonym nadzorem – niebezpieczne narzędzie. Pojazd. Narzędzie znacznie bardziej niebezpieczne od pistoletu. Należy więc zadać sobie pytanie: skoro dostęp do zawodu instruktora jest tak łatwy, to czy chociaż poziom trudności egzaminów nie powinien być bardzo wysoki, aby do zawodu trafiali ludzie o właściwych kompetencjach?
Stojąc na straży jakości kształcenia kandydatów na kierowców nie pozostajemy biernie wobec jakości kształcenia instruktorów. Odpowiedzialne szkolenie i uczciwe egzaminowanie jest jednym z warunków, jakie Polska musi spełnić aby zbliżyć się do wymarzonej Wizji ZERO, czyli zero wypadków na drogach.
Poniżej prezentujemy skan pisma, jakie grupa instruktorów skierowała do lokalnej prasy. Jej treść i forma dosadnie prezentuje profil osób, które aspirują do uzyskania uprawnień pozwalających na uczenie innych. Wnioski nasuwają się same.